Dzień pełen motywacji....dobiega końca ufff

Obrazek

Piękny dzień się zaczął, słoneczko za oknem nastrajało do pracy a kończy się mało satysfakcjonująco.

Jak wspomniałam wcześniej moje kochane dziecko potrafi mnie zmotywować do pracy, lecz nie zawsze mi tą pracę umożliwia.. Dzisiaj właśnie był jeden z tych dni, który zapowiadał się interesująco i pracowicie a kończy się...hymm...niezbyt owocnie.

Dzięki Waszemu zainteresowaniu moja motywacja i zapał do tworzenia wzrósł o 100%;) Już przed spaniem w myślach tworzyły się nowe pomysły do realizacji. Rano przywitało nas piękne, gorące słońce, dziecko z całym zwierzyńcem wybiegło do ogródka, matka zabrała się do pracy... Szło już całkiem nieźle, dziecko co jakiś czas meldowało swoją obecność-codzienność: "piciu", "pisiu", "chcę to", "chcę tamto"....itd. Nic nie było w stanie wybić matki z rytmu. Wszystko było pod kontrolą. Nawet mało znaczące oświadczenie 3- letniej dziewczynki "idę do koleżanek się pobawić", późniejsze bieganie po pokoju, pakowanie potrzebnych rzeczy, też nie wywarło na matce wielkiego wrażenia-przecież taka mała dziewczynka sama nigdzie nie pójdzie, a poza tym nie ma tutaj jeszcze koleżanek, to pewnie jakaś zabawa w "na niby". I tutaj się zaczęło... po 15 minutach od owego oświadczenia przybiega sąsiadka z informacją, że pies biega bez smyczy po ulicy, a dziecko jest u sąsiada po drugiej stronie owej, wiejskiej dość ruchliwej ulicy! Pierwsza myśl- Matko co ta kobieta gada, chyba znowu czegoś nie rozumiem, ten obcy język taki mało zrozumiały..Jakie było zdziwienie jak matka polka zobaczyła własną córkę u sąsiadki holenderki, a pies rzeczywiście biegał jak oszalały! Wszyscy byli dosyć zdziwieni, a pierwsza myśl, która przyszła do głowy- jak ona to zrobiła? Przecież brama była zamknięta i nie było słychać, żeby ktoś ją otwierał....No i w tym momencie cały zapał i chęć do pracy, poszły w ciemny las... do końca dnia matka chodziła jak "walnięta obuchem w łeb";) z myślą co to dziecko jeszcze dzisiaj wymyśli? No cóż teraz pozostaje urwisa położyć spać i liczyć na powrót dobrych sił....

Tymczasem przedstawiam efekt dzisiejszej weny:) metki i nadruki na przyszłe anioły.

 

SONY DSC

 

Pozdrawiam wszystkich zaglądających, bo jak się okazuje jest was sporo:) I życzę miłego weekendu:)

Komentarze

  1. O mama mia co za urwiska! A sasiadka była przerażona czy spokojna? A metki są śliczne! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Sąsiadki były przerażone, że pies biega bez smyczy po ulicy, a Zuzia grzecznie się przywitała-Halo-sąsiadka jej odpowiedziała i dziecko się bawiło:) Jak po nią przyszłam, poinformowała mnie, że gotuje obiad:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Świadczenia rodzinne w Niemczech - gdzie, co i jak?

Kupno domu w Niemczech- od czego zacząć...

Praca w niemieckim przedszkolu dla wychowawcy